Dawniej: "Poezja i przemyslenia młodego filozofa". Poświęcam tego bloga przede wszystkim mojej twórczości, poezji i przemyśleniom, lecz nie tylko. Blog będzie uzupełniany wszystkim co uznam za ciekawe i godne ukazania. Podziękowania dla ludzi, którzy zmotywowali mnie do tego kroku. Dziękuje za odwiedziny, za komentarze i miłe słowa i krytykę.
środa, 28 maja 2014
Matko.
Sercem spojrzałem na Ciebie Matko.
Nie do końca Cię widziałem...
Serce otworzyłem na Ciebie Matko.
Nie do końca Cię kochałem...
Tobą serce chciałem wypełnić po brzegi.
Miejsca już w nim nie miałem...
Żyjąc w zakłamaniu Matko - bez Ciebie.
Serca nie posiadałem.
wtorek, 27 maja 2014
Ta prawdziwa...
Jedno imię, tysiąc twarzy, tylko jedna prawdziwa.
Tak na prawdę nikt jej nie zna, nikt nie podziwia.
Nawet on nie jest pewny czy to ta właściwa...
Czy może jednak sztucznie eksponowana i fałszywa?
Tylko ona jedna zna siebie, choć nie do końca...
Bo często wystawia na szach króla choć może gońca.
On widział na jej policzku obojętność, radość i smutek.
Za każdym razem inaczej wymalowane, inaczej wykute.
Rankiem bez humoru, w południe przebudzona.
Wieczorem obojętna, w nocy podniecona.
Zmienna jak pogoda. Gdy letni monsun sił nabiera
by zmienić się w tajfun co wszystko zabiera.
Skrywa przed innymi to co jemu wyjawiła.
Przy nim nie raz rumieńcem się okryła
Jest jak księga z dziewięcioma pieczęciami
On bez problemu mógł by ją zniszczyć zranić
Zadać wiele bólu pozbawić przyjaciół wielu
Ona jest świadoma. On nie widzi w tym celu.
Tak na prawdę nikt jej nie zna, nikt nie podziwia.
Nawet on nie jest pewny czy to ta właściwa...
Czy może jednak sztucznie eksponowana i fałszywa?
Tylko ona jedna zna siebie, choć nie do końca...
Bo często wystawia na szach króla choć może gońca.
On widział na jej policzku obojętność, radość i smutek.
Za każdym razem inaczej wymalowane, inaczej wykute.
Rankiem bez humoru, w południe przebudzona.
Wieczorem obojętna, w nocy podniecona.
Zmienna jak pogoda. Gdy letni monsun sił nabiera
by zmienić się w tajfun co wszystko zabiera.
Skrywa przed innymi to co jemu wyjawiła.
Przy nim nie raz rumieńcem się okryła
Jest jak księga z dziewięcioma pieczęciami
On bez problemu mógł by ją zniszczyć zranić
Zadać wiele bólu pozbawić przyjaciół wielu
Ona jest świadoma. On nie widzi w tym celu.
K. Kaczorowski 2012 (edytowany)
poniedziałek, 26 maja 2014
No. 223
Otwarte oczy w wielkim osłupieniu.
Śledziły białe ściany, szpitalne łóżko,
Lodowate kafelki, które zmroziły mi stopy...
Albo coś co przypominało, że je kiedyś miałem.
Wciąż nie mogę uwierzyć, że tu trafiliśmy.
Inni, gorsi, wyjątkowo upośledzeni przez los...
Echo rozbrzmiało ponownie po pustym korytarzu
Celnie trafiło do pokoju numer 223.
Kazimierz Kaczorowski ("Nowy świat", maj 2014)
czwartek, 22 maja 2014
wtorek, 20 maja 2014
Poeta wieczorową porą
Poeta wieczorową porą
wiatr za oknem hula
szklanka do połowy pełna
Kazimierz Kaczorowski
18.05.14
Haiku.
Sztuka bycia.
Nie sztuką jest dostosować się do otoczenia.
Sztuką jest dostosować otoczenie do siebie.
Sztuką jest dostosować otoczenie do siebie.
K.K.
19.05.14
niedziela, 18 maja 2014
Poranek ogrodnika
Kwaśny deszcz o poranku
uśmiech na twarzy ogrodnika
znika z przebudzeniem
Kazimierz Kaczorowski
18.05.14
Haiku
środa, 14 maja 2014
Faktyczne opinie.
Dziś pogłoska o Panu w kulturalnych okularach
wielką wrzawę wywołała na portalach.
W prasie krajowej, która inne Fakty publikuje...
Śmierć komunisty rzecznik prasowy dementuje.
Pogrzeb na Powązkach już ustalony?
Jedno jest pewne. Nie liczy się zdanie żony...
wielką wrzawę wywołała na portalach.
W prasie krajowej, która inne Fakty publikuje...
Śmierć komunisty rzecznik prasowy dementuje.
Pogrzeb na Powązkach już ustalony?
Jedno jest pewne. Nie liczy się zdanie żony...
Chwilowe zadowolenie
Miejsce pracy zapełnione
setką niepotrzebnych rzeczy
raz w tygodniu bije pustką
by nacieszyć oczy ładem.
setką niepotrzebnych rzeczy
raz w tygodniu bije pustką
by nacieszyć oczy ładem.
wtorek, 13 maja 2014
Coś o mnie ważnego
Otwierając kartę męczyłem się z weną
za wiele myśli za mało chęci
Dzień za dniem nowe prespektywy
dziś nie napiszę nic sensownego
Kaziu zakochaj się.
Kaziu zakochaj się.
Piosenkia jest dobra na wszystko.
Kabaret Starszych Panów
Zofia Kucówna
Może zdarzy się, że ktoś w kwiecie wieku zagląda tu i najdzie nostalgia.
piątek, 9 maja 2014
Uczciwość popłaca.
Któregoś dnia wybrałem się do mojej ulubionej piekarni po świeży krojony chlebek (bez konserwantów itp). Przeświadczony, że jego koszt nie przekracza sumy, którą sobie przygotowałem wchodzę do pomieszczenia wypełnionego zapachem świeżego pieczywa i podchodzę do lady.
- Dzień dobry. Po proszę zwykły krojony - z uśmiechem na twarzy wypowiedziałem swoją prośbę.
- Proszę bardzo. Dwa złote trzydzieści groszy.
- Oj byłem pewny, że kosztował 2.20. Mogę te 10 groszy przy okazji przynieść?
- Dobrze. Nie ma problemu.
- Dziękuje i do widzenia.
No i dziś nadszedł dzień, że przechodziłem obok i przypomniałem sobie o tym i postanowiłem oddać te 10 groszy. Wchodzę do piekarni jak zwykle cudowny zapach pieczonego chleba zniewalał moje zmysły.
- Dzień dobry ja tylko tak przy okazji chciałem oddać 10 groszy.
Zdziwiona pani ekspedientka wstała i z uśmiecham stwierdziła, że nie potrzebnie się fatygowałem.
- Ależ droga pani ja nie lubię mieć długów. Wie pani ileż to przyjemności sprawia mi spłacanie długów?
- Bardzo pan miły.
- Wie pani każdy człowiek powinien sobie wyryć w sercu kilka zasad dotyczących pieniędzy. Jedną z nich jest twierdzenie "zawsze spłacaj swoje długi".
Jeszcze bardziej pod wrażeniem wypowiedzianych przeze mnie słów, pani ekspedientka zawinęła pączka w woreczek foliowy, który trzymała podczas rozmowy.
- To dla pana za pana uczciwość - powiedziała przesuwając w moją stronę słodkiego pączka.
Z lekkim zdziwnieniem ale nadal z uśmiechem na buzi i w tym momencie jeszcze większym optymizmem przekazałem pani sprzedawczyni 20 groszy. Wydała mi resztę. Bardzo ładnie podziękowałem i pożegnałem się.
Wychodząc z piekarni byłem jeszcze bardziej szczęśliwy niż bym przypuszczał, że będę. W dodatku ten gest. Warto wierzyć w dobroć ludzi. Uczciwość popłaca czasami z wielokrotnioną siłą.
- Dzień dobry. Po proszę zwykły krojony - z uśmiechem na twarzy wypowiedziałem swoją prośbę.
- Proszę bardzo. Dwa złote trzydzieści groszy.
- Oj byłem pewny, że kosztował 2.20. Mogę te 10 groszy przy okazji przynieść?
- Dobrze. Nie ma problemu.
- Dziękuje i do widzenia.
No i dziś nadszedł dzień, że przechodziłem obok i przypomniałem sobie o tym i postanowiłem oddać te 10 groszy. Wchodzę do piekarni jak zwykle cudowny zapach pieczonego chleba zniewalał moje zmysły.
- Dzień dobry ja tylko tak przy okazji chciałem oddać 10 groszy.
Zdziwiona pani ekspedientka wstała i z uśmiecham stwierdziła, że nie potrzebnie się fatygowałem.
- Ależ droga pani ja nie lubię mieć długów. Wie pani ileż to przyjemności sprawia mi spłacanie długów?
- Bardzo pan miły.
- Wie pani każdy człowiek powinien sobie wyryć w sercu kilka zasad dotyczących pieniędzy. Jedną z nich jest twierdzenie "zawsze spłacaj swoje długi".
Jeszcze bardziej pod wrażeniem wypowiedzianych przeze mnie słów, pani ekspedientka zawinęła pączka w woreczek foliowy, który trzymała podczas rozmowy.
- To dla pana za pana uczciwość - powiedziała przesuwając w moją stronę słodkiego pączka.
Z lekkim zdziwnieniem ale nadal z uśmiechem na buzi i w tym momencie jeszcze większym optymizmem przekazałem pani sprzedawczyni 20 groszy. Wydała mi resztę. Bardzo ładnie podziękowałem i pożegnałem się.
Wychodząc z piekarni byłem jeszcze bardziej szczęśliwy niż bym przypuszczał, że będę. W dodatku ten gest. Warto wierzyć w dobroć ludzi. Uczciwość popłaca czasami z wielokrotnioną siłą.
Kazimierz Kaczorowski
9.05.2014
czwartek, 8 maja 2014
Prawdziwy strach.
Bezruch, oczodoły napełnione strachem.
Lęk przed samym sobą...
Nie to lęk przed wszystkim co zdolne do ruchu.
Kiedy ja leżę i krzyczę, lecz wokół cisza.
Świstu powietrza nie słychać nawet
Z ust mych osuszonych.
Jedyne co mogę to przewracać oczyma
W lewo, w prawo i krzyczę w duchu :
"Pomocy kochani Pomocy!"
Oni jednak przechodzą jak gdyby nigdy
Nic.
środa, 7 maja 2014
Pierwszy i ostatni raz
Dwa bieguny plus i minus
Czerń i biel dobro i zło
Splątane językami i ciężkim oddechem
Dwa bijące serca każde inny nadaje rytm
Jedno w sobie ma pełnię
W drugim pustkę pierwsze chce wypełnić
Splątane dłonie wijące się ciała
To chwila spełnienia i chwila radości
Cielesna przyjemność i rozkosz umysłu
Niepokój o poprawność tego co się stanie
Na bok konwenanse czas rzucić
Oddać się w pełni jednemu pragnieniu
Jak sukkub spijając ślinę z moich ust
Napełniasz się pokojem
Przesiąknięci sobą
Ten jeden jedyny
pierwszy i ostatni
raz
Czerń i biel dobro i zło
Splątane językami i ciężkim oddechem
Dwa bijące serca każde inny nadaje rytm
Jedno w sobie ma pełnię
W drugim pustkę pierwsze chce wypełnić
Splątane dłonie wijące się ciała
To chwila spełnienia i chwila radości
Cielesna przyjemność i rozkosz umysłu
Niepokój o poprawność tego co się stanie
Na bok konwenanse czas rzucić
Oddać się w pełni jednemu pragnieniu
Jak sukkub spijając ślinę z moich ust
Napełniasz się pokojem
Przesiąknięci sobą
Ten jeden jedyny
pierwszy i ostatni
raz
K. Kaczorowski
4.05.14
4.05.14
czwartek, 1 maja 2014
Mate
Gorycz w ustach
Smak niesamowity
Smak niesamowity
Dzbanuszek rureczka
Napar wyśmienity
Moc do kawy jest zrównana
Pijąc wieczorkiem lepiej wstaje się też z rana.
Kazimierz Kaczorowski,
1.05.14
Subskrybuj:
Posty (Atom)