O poranku zapukałeś w szybę.
Dzień dobry - szepnąłeś na ucho.
Odsłoniłem roletę i rozpromieniłem się szczerze
Podałem Ci rękę pełen entuzjazmu.
Towarzyszyłeś mi od przebudzenia
Do godziny połudnowej.
Raz promieniowałeś ciepłem,
Raz orzeźwiony mżawką.
Nie pozwoliłeś się nudzić.
Nie dane mi było wyjśc z domu.
Nie zrobiłem prania.
Liczyo się to, że byłeś.
Wypiłem z Tobą kawę
Taką jak lubię.
Nie za słodką nie lurę
Za to, że byłeś.
Za to, że będziesz.
Dziękuję.
K.Kaczorowski 4.01.2017
160104012017 deszcz na szkle |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Anonim jest tylko wtedy dopuszczalny, gdy piszący go rzeczywiście jest nikim.
- Stanisław Jerzy Lec