Ciasteczka

sobota, 19 lipca 2014

Woodstock- miejsce gdzie jeddziesz tylko raz...

"To jest to co podoba mi się w Tym festiwalu. Otwartość, pomoc, przyjaźń. Byłem w zeszłym roku pierwszy raz. Jedyne czego żałuję to tego, że nie wybrałem się tam już 2 lata temu lub prędzej. Człowiek zaślepiony informacjami ludzi z zewnątrz, którzy nigdy nie doświadczyli tego miejsca i ludzi, bez dozy odkrywcy w sobie jest skazany na nieświadomość."
K.Kaczorowski


                    Tym oto cytatem rozpoczynam, krótki (to się okaże) wpis na temat ujęty w tytule. Tekst zawarty w niniejszym wpisie to subiektywne odczucie autora. Wszelkie informacje zawarte w tym wpisie są informacjami zaczerpniętymi z źródeł i doświadczenia własnego. 

Długo zbierałem się by napisać ten post. Prawie cały rok czekania. Było warto. Teraz zostało tylko 11 dni.

Dlaczego Woodstock?
      Mógł bym zapytać w drugą stronę. Dlaczego nie ? Jestem człowiekiem który kocha poznawać prawdę. Pierwszy raz o samym festiwalu usłyszałem będąc jeszcze w wylęgarni zła nadal nazywanej gimnazjum. Otóż pamiętam jak moja ulubiona nauczycielka od geografii (serdecznie z tego miejsca Panią Elwirę pozdrawiam) wspominała o tym, że jej córka wybrała się na ten festiwal. Jej opinia o nim nie była opinią, która zachęciła do pobytu w tym miejscu. Lata lecą doświadczamy nowych wrażeń no i grupa moich znajomych wybiera się na festiwal. Po ich powrocie słucham ich opinii i jestem pod wrażeniem i to bardzo pozytywnym. Jadą na następny rok. I następny... Więc pełen motywacji stwierdziłem, że pojadę również by zobaczyć jak tam jest. No i niestety w 2012 roku nie pojechałem na festiwal z przyczyn osobistych (za co do dziś pluje sobie w twarz). Co nie zmienia faktu, że rok później będąc na 2 roku studiów biorąc urlop w pracy postanawiam wybrać się ze znajomymi z Koszalina do miejsca, które odmieni moje życie...
Odpowiedź na pytanie dlaczego Woodstock? 
- Ciekawość. Chęć poznania faktów, nie opinii.Doświadczenie czegoś nowego. 
informacja rozbraja woodstockowiczów
Kilka innych powodów dlaczego:
1. Miejsce i atrakcje
Miejsce jest magiczne. Kostrzyn nad Odrą dookoła pełno zieleni, lasy, niedaleko rzeka. Nie mam zamiaru rozpisywać się na temat historii Przystanku Woodstock i miejsc, w którym się odbywał. Samo miejsce jest w dobrej lokalizacji bo nie zbyt blisko samego miasta by nie przeszkadzać mieszkańcom ale nie za daleko na wyprawę pieszą do miasta po bułki i coś do picia (podczas festiwalu w mieście jest ogłoszona prohibicja na alkohole wysoko procentowe).
Przystanek Woodstock to nie tylko muzyka. To również Akademia Sztuk Pięknych. Zakupy zakupy jeszcze raz zakupy ;)
Mapa Google


2.Ludzie i atmosfera.
Przyjaźni, mili, sympatyczni pełni pozytywnej energii. Tak bym mógł określić ludzi, których tam spotkałem. Ludzie są otwarci nie tylko na swoich znajomych ale także na obcych. Poza tym można tam spotkać również obcokrajowców przeważnie z Niemiec choć spotkałem ludzi z Turcji i Szwecji. Polacy i Niemcy trzymają się tam ramię w ramię. Tolerancja jest tam priorytetem. Różnorodność kulturowa jest widoczna. Często można usłyszeć krzyki "Jebać punków...Brudasy..." co śmieszniejsze krzyczą to sami punkowie i jakoś nie traktują tego jako obrażanie tylko jako formę żartów. Jeśli miał bym opisać ludzi i ich zachowanie zajęło by mi to co najmniej stronę A4 dlatego powstrzymam się. Lecz słowo agresja to słowo wykreślone ze słownika Woodstockowiczów ( zjawiska przemocy są sporadyczne). Całą swoją energię można wyładowywać  bawiąc się w pogo zamiast na kimś w sposób niehumanitarny. Ludzie na "Woodzie" często gęsto przebierają się za znane postacie kreatywnie spędzając czas przed samym Przystankiem. Pozytywna energia i pełnia miłości w ludziach przejawia się choćby w znanym już "Free hugs". 
   Pokojowy i medyczny patrol dba o bezpieczeństwo uczestników. Interwencje medyczne w 2013 roku były sporadyczne. Mógł bym powiedzieć, że ludzie tam stwarzają wrażenie rodziny. Rodzą się tu nowe znajomości , przyjaźnie, a czasami i miłości. 
Dziewczyny z Pokojowego Patrolu służą pomocą nawet jeśli chodzi o zdjęcie.



Różnorodność ;)

Różne pomysły chodzą mi po głowie.


Integracja Polaków z Turkami 

3.Muzyka i koncerty
 W zeszłym roku świetnie bawiłem się na koncercie Kabanosa razem z Szymonem Piotrem. Odkryłem kilka nowych zespołów w sumie nie wiele było koncertów, na których byłem gdyż nie zawsze byłem w stanie ruszyć tyłek (2 dni byłem chory i brałem antybiotyki, no dobrze dobrze drugiego dnia przestałem brać ;).  Pierwszy koncert i pierwsze pogo, na którym byłem: The Bill na scenie w Pokojowej Wiosce Krishny.
koncert Kabanosa było epicko



Muzyka jest zróżnicowana :
  • rock,
  • alternatywny rock,
  • indie rock, 
  • punk rock, 
  • reggae, 
  • folk,
  • heavy metal, 
  • elektronika,
  • blues, 
  • blues rock
Koncerty są prowadzone na 3 różnych scenach. Duża, mała i folkowa.


Podręczny niezbędnik Woodstockowicza czyli co zabrać:
  1. Namiot
  2. Śpiwór (może być chłodno nocą)
  3. Koszulki i bieliznę na zmianę, bluzę, dobre buty
  4. latarka może być przydatna
  5. metalowy kubek (nie pytajcie po co po prostu warto wziąć)
  6. pasta do zębów i szczoteczka
  7. widelec łyżeczka nożyk (najlepiej w zestawie)
  8. Nie zabierajcie szklanych butelek!
Czy jadę w tym roku? 
Oczywiście...
Dlaczego?
Bo warto.

Wyjaśniając Tytuł. 
 "Przystanek Woodstock to miejsce gdzie jedziesz tylko raz, później tam po prostu wracasz." 
Jeśli nie byłeś nie opowiadaj opinii innych z przeświadczeniem, że jest tam tak czy owak. Przekonaj się. Następnie wyraź opinię. 
Nie chcesz nie jedź, lecz nie opowiadaj bzdur. 

Post ubogi w zdjęcia gdyż są one mojego autorstwa.
Kazimierz Kaczorowski

poniedziałek, 14 lipca 2014

Bez opamiętania

Odchodzimy i wracamy od tych chwil
Nie pamiętając własnych imion.
Uważając klęski za zwycięstwa
Popadamy w niedosyt i zakłamanie.

Jak latawiec czekamy na mocniejszy powiew,
Na chwilę zapomnienia, by pękła ta nić.
By wznieść się wysoko i daleko
bez opamiętania,
bez potrzebnej kontroli
By upaść w końcu w korony drzew.
I czekamy na wybawienie z tej samej dłoni,
z której tak pragnęliśmy się wyślizgnąć.


13.07.2014
Kazimierz Kaczorowski

czwartek, 10 lipca 2014

Kilka pytań z głebi...

Dlaczego tak często odpuszczamy kiedy juz mamy coś w garści? 
Co tak na prawdę motywuje nas do działania?
Jak długo będziemy się borykać z problemami, które tworzymy sobie sami tylko by zapomnieć o tych których się boimy?
 Czego tak na prawdę się boimy?
Dlaczego wystawiamy się na pośmiewisko, kiedy tak na prawdę chcemy być kimś poważanym i docenianym?
Ile warte są łzy osoby, która jest dla nas całym życiem? Co jeśli my jesteśmy powodem ich powolnego spływania po policzku...
Czy błędy tak na prawdę nas czegoś uczą? 
Czy porażki są powodem do dumy? 
Ile jest warta godzina spędzona nad użalaniem się nad własną głupotą? 
Czy nieświadomość jest usprawiedliwieniem ?
Dlaczego mówimy czasami coś co tak na prawdę nie jest zgodne z naszą naturą?
Czy zwierzęce instynkty są nam zbyt bliskie?
Dlaczego nawet kiedy okazujemy dobre serce nadal jesteśmy w rozsypce? 
Czy to lenistwo zabija nasze pasje czy bojaźń o końcowy wynik? Czy boimy się że po prostu to spartolimy?
Dlaczego zostajemy doceniani za coś co robimy dopiero po śmieci? 
Dlaczego prześladują nas pewne symbole i liczby?
Dlaczego jesteśmy tak pamiętliwi jeśli chodzi o te przykre rzeczy ?

Ktoś odważy sie na dumanie ? Może odpowiedź? 

poniedziałek, 7 lipca 2014

Rozkoszując się czerwonym naparem...



Rozkoszując się czerwonym naparem postanowiłem napisać coś sensowniejszego. Niestety smak tytoniu nie polepsza smaku czerwonej herbaty zwanej Pu-erh, a nieświadomość? ... Doszukując się prawdy dowiedziałem się, że to co piję w tym momencie to nawet nie jest herbata i nie piję Pu-erh tylko Rooibos... Cóż to jest? O tym napiszę trochę niżej.
Siorbię od niedawna yerba mate (ostrokrzew paragwajski), a moja przygoda z herbatami i innymi naparami sięga już dekady. Jako młodzian bardzo zasmakowałem w herbatach smakowych z dodatkami gdyż miałem dość już zwykłej czarnej herbaty i wstrętnych fusów, do których podejście zmienia się z wiekiem i świadomością magii suszu.

Pierwsze herbaty zakupywałem z wielką ochotą w niepolskich sieciach dyskontowych typu Biedronka. Tu zakupiłem pierwszy raz zieloną herbatę z nutka cytryny jak i moją ulubioną czarną z dodatkiem bergamotki tzw Earl Grey.Jakież szaleństwo w moim podniebieniu wywołuje ta herbata.

Wracając do wspomnianej na samym początku Rooibos. Jest to czerwonokrzew pochodzący z czarnego kontynentu. Czerwonokrzew osiąga wysokość do 2 metrów, a jego liście są podobne do naszych zacnych igieł sosny (z których też można przyrządzać napary). Trzeba nadmienić że czerwonokrzew nie jest związany z rodziną herbat. Dzieli je nawet cały kontynent.

Nie będę rozpisywać się na temat tego jak działa i jakie składniki ma w sobie dany napar. Jeśli ktoś jest zainteresowany to odsyłam do lektury np tu: naturaherbaty lub polecam serdecznie kanał na YT Czajnikowy.pl.

Dziś natomiast chciał bym wrócić do yerby, z którą pierwszy raz spotkałem się rok temu.

Nie będę opisywać przygód związanych z tym naparem. Chciał bym się podzielić tylko z jednym bardzo dla mnie miłym doświadczeniem. Otóż picie Yerby minimalizuje lub zwalcza do zera kaca (możliwe że tak działa tylko na moją osobę, nie słyszałem o innych takich przypadkach). Pierwszy raz popijałem yerbę z alkoholem podczas imprezy urodzinowej mojej bardzo bliskiej znajomej. Serdecznie pozdrawiam z miejsca Dominikę. Otóż jak wiadomo yerba pobudza ma w sobie dużą dawkę mateiny (coffeina w kawie mateina w mate i teina w herbacie) więc bawiłem się przednio i energii mi nie brakowało. Nie myslałem o skutkach ubocznych jakie może mieć zmieszanie alkoholu etylowego z tym związkiem... Na szczęście nic wielkiego się nie stało. Ba pijąc jak na kulturalnego Studenta podczas 18stki dość sporą liczbę kieliszków popijając mate byłem w stanie iść do pracy tego samego poranka bez bólu głowy, niestrawności i innych nieprzyjemności (nie licząc ogólnego niewyspania).

Także polecam każdemu kto chciał by w granicy rozsądku wypróbować Yerbę w taki lub inny pro-zdrowotny sposób.


K. Kaczorowski