Ciasteczka

poniedziałek, 17 maja 2021

Czy to koniec bloga? Dlaczego nie palę i czy jestem abstynentem? Czy altruizm popłaca?

 To już 10 lat.

Przez ostatnie 10 lat byłem sumienny w pisaniu. Oczywiście jak wena pozwoliła. Nie dodawałem głupot i rzeczy wyssanych z palca. Życie natchnionego nie zawsze usłane jest różami, co można wyczytać między moimi wersami. W większości pisałem wiersze, które mi sprawiają więcej frajdy. Dla Was bardziej chwytliwe były teksty o z przemyśleniami lub te festiwalowe. Kika opowiadań z życia i przemyśleń. Czuję, że następne lata będą trochę inne. Nie mówię, że mniej owocne ale raczej skupię się na innych kwestiach. Bo czasy się zmieniają... 


 Dlaczego prowadziłem bloga i umieszczałem tu posty? 

Po co to wszystko? 



Czasami sam się zastanawiam czy to co robię komuś służy. Komu to służy? 

Odzew jest tak mały... Tempo życia tak duże, a zainteresowanie nikłe. 

Coraz częściej zastanawiam się czy jeszcze ktoś to czyta i bierze sobie coś do serca lub raduje się jego dusza podczas pochłaniania tych zlepków liter. 

Dotychczas robiłem wszystko na tej platformie "Pro bono". 

Taki był cel i zamysł z pasji do pasji. Nic się nie zmieniło prócz priorytetów. Dlaczego to robiłem? Doszukiwałem się tutaj wyższego celu. Miałem wewnętrzną potrzebę by dać coś od siebie. Zmieniać otoczenie poruszać serca i umysły. 

Trochę liczb i wykresów.

Mam świadomość, że to co się tu pojawia jest treścią mało chwytliwą poruszającą tylko nielicznych. Dlatego cieszę się, że w ciągu tych zaledwie 10 lat miałem tu spory ruch w odwiedzinach. Blog był podglądany na całym świecie. Poniżej przedstawię trochę statystyk dla ciekawskich. Sam lubię wykresy i statystyki. 

Zacznijmy od głównych statystyk.

Przez 10 lat zaobserwowało mnie 19 osób. 
Napisałem 178 postów co daje prawie 18 wpisów rocznie. 
Komentarzy zebrało się 253 sztuki. W tym moje odpowiedzi. Od początku prowadzenia bloga odwiedzono moją stronę ponad 24 000 razy co daje około 200 odsłon miesięcznie.  

Wykres ilustrujący zmienność odwiedzin w ostatnich 10 latach.

Analizując wykres muszę stwierdzić, iż największą popularnością mogłem się poszczycić w latach 2014, 2016  i 2017. Wszystko to dzięki między innymi moim przygodom z Woodstockiem w 2013 roku i ekspresji uczuć.


Wykres ilustrujący strony odsyłające do mojego bloga.


Najczęściej odsyłające strony. 


W tym miejscu ponownie dziękuję Isi Gładkowskiej z dawnego "Koala też płonie".  


Krajem docelowym zawsze była Polska to się nie zmieniło.
USA wiadomo prześwietlają każdy kontent. 

Kraje w których najczęściej wyświetlano bloga.




Na największą uwagę zasługuje poniższe zdjęcie. 
Na nim widać co cieszyło Wasze oczy i Was interesowało:




Posty z największą liczbą odsłon



Przede wszystkim największym zainteresowaniem cieszyły się posty o Woodstocku. Mój dawny wpis o Jezusie (chyba czas na jakieś aktualizacje w tej kwestii). Także widać, że poezja nie jest Waszym ulubionym rodzajem wpisów. Lubujecie się w relacjach i opowiadaniach. Ewentualnie przemyśleniach. To też potwierdza ankieta którą wypełniliście. Statystyki ankiet przeanalizujcie sobie sami. Ja tylko wypisze moje wnioski. 


Wasze głosy w Ankiecie:





Co byś zmienił_a w moim blogu?










Zaczynając od wizji Bloga. Jesteście na tak. Kolorystyka Was trochę zniechęcała i drażniła dlatego popracowałem trochę nad zmianami. Może nowy wygląd was zachwyci. Zasmuciło mnie to, że jednak samą ankietę wypełniło 13 osób w ciągu dwóch tygodni. Sama ankieta utwierdza mnie w przekonaniu, że czas na zmiany i to raczej koniec takiej wersji bloga. 

Podziękowania!

Dziękuję za odwiedziny, wsparcie i obserwowanie mojej pracy. Szczególne podziękowania należą się moim rodzicom. Za trud poczęcia. Następnie rodzinie z którą najlepiej wychodzi się na zdjęciach z imprez rodzinnych. Nie zapominam o wsparciu przyjaciół i znajomych dzięki, którym nadal coś pojawia się tu na blogu. Bo dla tych 13 osób nawet było warto to robić. Dziękuję sobie za wytrwałość. I na samym końcu dziękuję Tobie czytelniku kochany za czas poświęcony w kliknięcie linka przewertowanie strony i brak komentarza pod postem. Gdyż by dać komentarz trzeba wpisać capcze a kapczy nikt nie lubi bo to kilka sekund pracy XD.


Co dalej z blogiem? 

Bo w każdym z nas jest Chaos i Ład, Dobro i Zło. Ale nad tym można i trzeba zapanować. Trzeba się tego nauczyć. 

W tym roku poważnie zastanowiłem się nad priorytetami. Przeliczyłem jak wiele czasu chcę poświęcić na poszczególne obiekty zainteresowań i pracę. Co będzie dla mnie rozwojowe. Ostatnie 2 lata były bardzo niestabilne. W moim życiu prywatnym i zawodowym bywały wzloty i upadki. Zarówno te natury fizycznej jak i moralnej. Osoby znające mnie osobiście z pierwszej ręki wiedzą, że niezły ze mnie ancymon. Zwłaszcza ostatnie 10 lat spędziłem na w miarę studenckim trybie życia i pracy. Musiałem trochę opanować chaos i wpleść trochę ładu w moje życie. Zwłaszcza w sferze emocjonalno-uczuciowej. Bo ta sfera w głównej mierze odpowiada na moją wenę. Blog zawsze był gdzieś z tyłu głowy. Wiersze lądowały zazwyczaj najpierw na kartkę papieru i następnie poddane bardzo surowej ocenie. Niektóre z nich zostały poprawione nawet po publikacji. Bo jestem dla siebie surowy. W 

Z dodatkowych zajęć zająłem się pisaniem listów i kaligrafią.

Na tą chwilę zastanawiam się nad przeniesieniem działalności na instagram, z którego korzystam częściej. Ludzkie oczy łakną zdjęć. Dusza słów. Chuć pozostanie chucią. Dajcie znać co o tym myślicie. Poza tym ograniczę wiersze a skupię się bardziej na przemyśleniach i opowiadaniach lub życiowych sytuacjach. 



Trochę prywaty


Dlaczego nie palę i czy jestem abstynentem? 

 Nadchodzą trudne czasy. Trudne i niebezpieczne. Nadchodzi czas zmian. Przykro byłoby starzeć się w przekonaniu, że nie uczyniło się niczego, by zmiany, które nadchodzą, były zmianami na lepsze. Prawda?

Musiałem też zabrać się za moje zdrowie gdyż okazało się, ze jednak jak już ma się te 30 lat to człowiek zaczyna myśleć o prześwietleniach, badaniach krwi i innych takich. Zdrowie mamy jedno. Obserwowałem kolegów, z czasów studiów jak powoli niszczą swoje ciało narkotykami i innymi substancjami. Spoglądając na ten obraz widziałem obraz smutku i rozpaczy. Wołanie o pomoc przed dębową deską. Miałem znajomego, który miał dewizę "Albo grubo albo wcale" i pamiętam jeszcze skandowanie  "Nie-ma spa-nia na wy-jazd-ach!!!"  W dużym szoku byłem gdy doszła mnie informacja o tym, że odszedł nie kończąc nawet 35 lat. Alkohol... Sam piłem na studiach sporo. W sumie to prawie w każdy weekend. Zasmakowała mi kiedyś whisky. Na tyle by robić sobie wieczory jak Don Draper z wspaniałego serialu Mad Men tylko nie ubierałem się w garnitur. Gdy skończyłem 18 lat imprezowanie weszło mi w krew. Bo to takie nasze, takie polskie. Popalałem papierosy choć przed nimi zażywałem tabakę. W Szkole średniej w latach 2000 było to tak popularne jak ganja w latach 70 w stanach. Chociaż lufka fifki popularna była również i na moim osiedlu. W pewnym momencie byłem tak zaawansowanym biorcą suszu tytoniowego, że moje śluzówki powiedziały dosyć. Pamiętam przedmaturalne środy spędzane na grze karcianej Magic the Gathering i piwku lub wódeczce u znakomitego Brudta. Do dziś mam zapał do tej gry i alkoholu. Tabakę musiałem rzucić. Papierosy przestałem popalać po 9 lub 10 latach. Właśnie mija mi 29 MIESIĘCY bez tego środka. To był dobry wybór. 

Co do alkoholu... Przez tego jednego gościa co wpier**** nietoperza w Wuhan spożycie alkoholu w naszym kraju wzrosło. Wzrósł też odsetek osób z depresją. Mniej spotkań z ludźmi. Ograniczenie zaufania itd. a przede wszystkim wielu z nas straciło pracę lub możliwość wyjazdu za granicę na zarobek. Podczas pandemii znalazłem pracę na miejscu niestety na zleceniu za niecałe 2000zł! Weź tu wiąż koniec z końcem i nie pij... Chyba ostatni kwartał 2020 roku był tak intensywny pod tym kątem, że odczułem bóle w podbrzuszu. Okazało się, że mam podwyższone próby wątrobowe. Alkohol zatruwał moją wątrobę i trzustkę. Wyniki były tak złe, że lekarz rodzinny się przeraził. Musiałem odstawić alkohol dla zdrowia. Nie mam z tym problemu. Chociaż wiem, że wrócę do tematu to będę ostrożniejszy. Bardziej okazjonalnie niż weekendowe spożywanie. Odpowiadając na pytanie nie jestem abstynentem po prostu zdrowotnie nie piję już przy byle okazji. Silna Wola  

Zdjęcie ma wydźwięk humorystyczny. I zawiera lokowanie produktu.


"Błędy też się dla mnie liczą. Nie wykreślam ich ani z życia, ani z pamięci. I nigdy nie winię za nie innych."

Mówią człowiek uczy się na błędach. Mądry Polak po szkodzie mówią. Na szczęście w moim życiu nie było takich błędów, które sprawiły, że cierpię i jestem ciągle nieszczęśliwy. To moje decyzje w pełni świadome (no chyba, że impreza studencka z tak dużym odcięciem od świadomości, że nie byłem podejmować świadomych decyzji... Do dziś nie znam historii wyrzucenia mnie z klubu studenckiego...) To chyba historia która może ujrzeć światło dzienne po 10 latach jak już się wszystko przedawni XD. Chcę po prostu powiedzieć, że nie żałuję decyzji podejmowanych świadomie. Każdą z nich ukształtowała mnie takiego jakim jestem. W pełni wybaczam wielu ludziom.

Na przykład w ostatni weekend w drodze do pracy pewna pani nie ustąpiła mi pierwszeństwa przejazdu na skrzyżowaniu. Ja rowerzysta ona kierowca. Byłem w szoku adrenalinowym lecz nie chciałem wzywać policji bo wiedziałem, że klientka dostanie mandat. Naiwność plus dobre serce. Ona nie poczuła się odpowiedzialna za szkody. Nawet poczyniła kroki by zabezpieczyć się w razie gdybym wystąpił z roszczeniami (konsultacja z mężem i wizyta na posterunku, telefon do mnie z informacją, że ma nagranie na kamerce z auta ale mi go nie udostępni. Mąż postraszył jeszcze sprawą cywilną. Cwaniactwo pełną gębą.) Skończyło się na obustronnej rezygnacji z roszczeń. Mam nauczkę na przyszłość, że w takich przypadkach lepiej dzwonić na numer alarmowy zwłaszcza, że przejechałem po asfalcie i miałem ranę. Skończyło się na obiciu dłoni i nadgarstka w stopniu znacznym lecz bez uszkodzenia kości i obiciu łokcia. Zwolnienie lekarskie przy mojej pracy na 7 dni oraz leczenie doraźne środkami przeciwbólowymi.

Bycie altruistą nie zawsze popłaca. Stare powiedzenie umiesz liczyć licz na siebie jest jak najbardziej na czasie. Zapomniałem, że życie to nie Woodstock. Woodstock to życie.

Żyjąc zgodnie z moim sumieniem i duchowością postanowiłem w pełni wybaczyć kobiecie. Życzę jej powodzenia w życiu. Więcej uwagi oraz ograniczonego zaufania podczas jazdy.

Mam nadzieję, że się nie spotkamy nigdy więcej w takich okolicznościach.

Pozdrawiam. K.K. 17.05.2021r.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ano­nim jest tyl­ko wte­dy do­puszczal­ny, gdy piszący go rzeczy­wiście jest nikim.
- Stanisław Jerzy Lec